czwartek, 25 lipca 2013

Warczę na rodzinę....wrrrrr

Oczywiście nie na całą. Ale się tak zdenerwowałam jak dawno. 
Od kiedy moja mama zmarła rodzina od jej strony z roku na rok 
jak by się oddalała.No i niech by.  W sumie to tak nie boli. 
Ale boli jak człowiek się dowiaduje że jest tematem plotek.
Ja się pytam jak można plotkować o kimś kogo nie widziało się kilka lat?
Jak można mówić coś o kimś kogo się prawie nie zna, nie wie o nim nic.
Bzdury wyssane z palca. :((( Dowiedziałam sie np że moja Basia kilka razy nie zdała...
Poza tym jest chora psychicznie jak się dowiedziałam. 
Tak, to boli. Pewnie ja sama jestem jakąś wariatką i patologią. 
Nie wiem dlaczego kogoś to może bawić:( 
Więc mam gdzieś pewną część rodziny. Mam gdzieś ludzi co oczerniają innych.
Nie chcę nawet nazywać ich rodziną.  
Nie wiem czy jestem w tej chwili bardziej zła czy bardziej mi smutno.
Najgorsze jest nie to że ktoś coś powtórzył ale że to co mówił było wyssane z palca.
Jakieś własne wymysły nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. 
I mam gdzieś jeśli ktoś z tej "rodziny" to przeczyta. 

Smutno:(

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Widzisz, jestem teraz w podobnej sytuacji. Gdy zmarli dziadkowie od strony ojca, tez rodzina zaczeła się oddalać, niektórzy, bez wyjasnienia, zwyczajnie urwali kontakty, przestali odbierać telefony, odpisywać na maile, choć jeszcze do śmierci dziadka wszystko było w porządku.

Dzisiaj wszystko wraca, bo 30 lat po smierci babci okazuje się, że jakiś tam spadek został no i wiadomo, wszyscy by chcieli spadek, choć z rodziną wspólnego nic mieć nie chcą, taki paradoks.
Najbardziej zabolało jednak, jak i w Twoim przypadku, to co dowiedziałam się o jednej osobie z mojej rodziny, która wydawała mi się całe życie najbardziej poczciwą i sprawiedliwą. Dziś dowiaduję się, że rozpowiada w swoim mieście, a rodzinnym mieście mojego dziadka i ojca, w którym została wiekszość rodziny o naszym nazwisku, że chodzi i mówi o wszystkich (pod tym nazwiskiem) , że to brudasy i wszystko co najgorsze. Tak, mamy w rodzinie kilka czarnych owiec, ale wielu ludzi jest równiez bardzo dobrych, żyjących na poziomie, o dobrych sercach, nie mających nic wspólnego z patologią, czy powodami do wstydu. Co "zabawniejsze" osoba ta wciąż nosi nasze nazwisko, bo związała się z bratem mojego ojca. Jej dorosłe już dzieci również mają to nazwisko, wnuki po synu także będą je nosić. Sama jest pracownikiem urzędowym. Dziwi mnie więc fakt, że tak postepuje, bo za przeproszeniem "sra we własne gniazdo". Nie mieści mi się to w głowie i wściekłość mnie ogarnia. Nie myśli o swoich najbliższych? że im również robi problem, bo nie każdy przecież musi wiedzieć, że tylko ona i jej dzieci noszące to nazwisko są "bez skazy", bo przecież nie każdy musi ich znać, nie każdy kojarzyć całą sytuację. Plotki robią swoje, nazwisko wpadni komuś w ucho, ze złą opinią i np na takiej rozmowie o pracę jej własna córka może już mieć problemy, bo ktoś powie sobie, o nie, tu coś podobno śmierdziało. Dziekujemy tej pani.
Nie mówiąc o moich siostrzenicach po kuzynostwie, które nosza to nazwisko, a dopiero im się życie zaczyna, zaczną szukac pracy, mozliwości rozwoju. Z góry są skreslone? Bo jakaś ciocia takie rzeczy opowiada?

Najgorsze w tym wszystkim, że nic z tym nie można zrobić. Słów niewypowiedzianych nie cofnie się. Ludzie swoje dopowiedzą.
A powiedzenie kilku słów prawdy w oczy osobie winnej temu wszystkiemu może jedynie ulżyć z lekka nam, ją samą pewnie nie obejdzie. Choć nie powiem, liczę na sprawiedliwość , że kiedyś jakies sumienie ją ruszy, albo samą ją dotknie krzywda jaką wyrządza nam. To ona potem będzie sie rozliczała przed bramą Św. Piotra ze swoich czynów....

Trzymaj się i nie daj się. Głowa do góry. Trzeba niestety w naszym zyciu ciągle z czymś lub kimś walczyć :( Ale trzeba mieć własną godność i pokazywać tym "biedakom", że jesteśmy ponad to.
Pozdrawiam.V.

Barbarella pisze...

Joasiu, mogłabym podpisać się pod Twoim postem jak i komentarzem wyżej...głowa go góry, Ty znasz prawdę i to najważniejsze.

Yoasia pisze...

Po prostu dowiedziałam się że ktoś z rodziny (wiem kto) opowiada jakieś głupoty o Basi. Ktoś kto Basie widział może z 2 razy i nic ani o niej ani o mnie nie wie. A te rewelacje doszły do mamy jednej z koleżanek Basi. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można tak komuś psuć opinie. Jak można niszczyć sobie kogoś dla ..... no nawet nie wiem dla czego. Dla zabawy? Dla poczucia się lepszym? Dla ... no dlaczego?

Anonimowy pisze...

Przykre tym bardziej, że dotyka młodych :( , a oni sa często mniej odporni na taką prawdę o życiu. Coraz częściej zauważam panującą ignorancje, a normalność staje się historia. Buziaki dla Basi, niech wypnie na nich swoje cztery liery. Trzymajcie się dziewczynki.
V.