wtorek, 13 marca 2012

Kamienie na szaniec....

Basia w szkole przerabia lekturę i kilka dni temu u siebie na blogu zamieściła to co wklejam niżej. Spodobało mi się to co napisała a że nie mam głowy do wymyślania teraz własnych wpisów a i pokazać nie mogę tego co dłubałam ostatnio (pokażę za kilka dni) więc podkradam coś Basi. Ona twierdzi że nie potrafi pisać a ja myślę że owszem. Zwłaszcza że pisała ten tekst zmęczona i wymęczona jelitówką. Będę wdzięczna za komentarze. Nie dla mnie..... Dla niej....

================================================

"Kamienie na szaniec" - przemyślenia

"Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie, żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył – siedziałem na maszcie, a gdy tonął – z okrętem poszedłem pod wodę.


Ostatnim czasem w szkolę, na indywidualnej lekcji Języka Polskiego Pani powiadomiła mnie że moja klasa już niedługo zacznie przerabiać książkę pod tytułem "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego. Bez bicia przyznaje się że moje pierwsze myśli w chwili kiedy to usłyszałam były takie: na pewno w internecie będzie znajdować się pełno dobrych streszczeń lektury, a kiedy usłyszałam że opisany czas akcji dzieje się w czasach II wojny Światowej zniechęciłam się całkowicie, ponieważ nigdy za bardzo nie interesowały mnie tamte czasy. Nie rozumiałam ich i nie chciałam zrozumieć, w moim życiu słyszałam niewiele na ten temat i nie ciekawiłam się tym. W szkole na lekcjach Historii nie mieliśmy nic o II Wojnie, zostało to bowiem z nieznanych mi przyczyn wycofane z programu nauczania. Z mojego wielkiego lenistwa nie chciała mi się czytać całej książki od deski do deski a ze streszczeniami różnie to bywa więc mama przekonała mnie do słuchania audiobook'a, zgodziłam się i w pierwszych sekundach już tego pożałowałam, lecz postanowiłam się przemęczyć pomyślałam "trudno". Na początku z każdą mijaną minutą sama byłam zdziwiona że z niecierpliwością czekam na to co za chwile dalej wydarzy się w książce, było to dla mnie dosyć dziwne. Niedługo po tym książka wciągnęła mnie tak bardzo, że zaczęłam w internecie szukać informacji o głównych bohaterach i opisanych wydarzeniach.

Cat prosiła mnie o recenzje więc proszę, to co ja sądzę o książce:

Dla mnie utwór "Kamienie na szaniec" opowiada o czymś niezwykłym, co w tych czasach XXI wieku nie jest już spotykane. Przyjaźń, odwaga, pomysłowość, bezgraniczne zaufanie,poświęcenie w imię swojego Kraju.

Bohaterami książki są młodzi mężczyźni, można by napisać że jeszcze chłopcy którzy dopiero wchodzą w wiek dorosły, lecz mimo to wykazują na wszelkie sposoby swą dojrzałość, choć nie zawsze. Ponieważ nikt nie jest idealny i każdy czasem daje ponieść się emocją. W wypadku tych bohaterów zdarzało się to jednak rzadko. Autor opisuje losy Alka, Zośki, Rudego i wielu innych ludzi, którzy biorą udział w walce przeciw hitlerowskiej okupacji Warszawy. Chłopcy odznaczają się wyjątkowym bohaterstwem. Chwytając za broń z całych sił chcieli służyć ojczyźnie, byli świadomi i w pełni zdawali sobie sprawę, z tego że za tę służbę mogą przypłacić własnym życiem, ale wcale się tym nie przejmowali. Nie każdy jest w stanie pojąć to co kierowało tymi chłopcami, ale wystarczy wyobrazić sobie coś co my kochamy i pomyśleć sobie że bohaterowie książki kochali tak samo mocno swoją ojczyznę. Podziw dla nich jest tym większy, że pomimo trudnych warunków mieszkalnych, służby w Małym Sabotażu (później Szarych Szeregach) i wykonywaniu prac dorywczych chłopcy dalej kształcą się, myślą o swojej przyszłości. I jeszcze ciągła praca nad swym charakterem. Wciąż dążyli do postawionego sobie wcześniej celu, zwalczali swoje wady i pomnażali zalety. Uważam że to piękna książka która jeszcze wielu ludziom uświadomi to co jest w życiu ważne. Nigdy nie byłam patriotką, a teraz po poznaniu tej historii ciesze się że pochodzę z Polski ( tak dla mnie to też dziwne o_o). Smutne jest tylko to że w Polsce jest coraz mniej taki ludzi, a są oni nie wątpliwie skarbem. Tak naprawdę uważam że nie da się opisać ( a może ja po prostu nie umiem) tego co Rudy, Alek i Zośka zrobili dla Polski więc już nic więcej nie napisze. Chyba nie potrafię.

„Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei. A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec"



2 komentarze:

Unknown pisze...

Brawo. Świetne streszczenie i mądre przemyślenia.
Brawa dla córci, Joasiu.

Fit_kaloria pisze...

Ciekawe :) A możesz podać adres jej bloga ?? :)